To co obecnie dzieje się w Watykanie, pomogło mi dodatkowo uwierzyć w biblijną Sodomę i Gomorę. Handel dziećmi na mięso - seks i rytuały satanistyczne. satanistyczne. 3 Stories. Sort by: Hot. Hot New #1. Bóstwa w duchowym satanizmie by Diablica966. 347 10 5. Duchowy Satanizm. szatan; little; white +12 more #2 Większość Żydów nie jest satanistami, ale tymi, którzy są. narazić wszystkich na niebezpieczeństwo. Jeśli to prawda, zabijanie dzieci śmiertelnymi "szczepionkami" byłoby równoznaczne z kursem. Kościół katolicki przez całe stulecia czynił wiele, aby skutecznie zatuszować wszelkie grzeszne występki średniowiecznych papieży. Czasami się to udawało, cz Tłumaczenia w kontekście hasła "satanisches Ritual" z niemieckiego na polski od Reverso Context: Aber die Reporter haben daraus eine Art satanisches Ritual gemacht. Symbole okultystyczne w Watykanie. Watykan sługą antychrysta. Handel dziećmi na mięso, seks i rytuały satanistyczne - Ewa Pawela. 134 14 paź 2018. 16:38. W ST w wersji Wulgaty słowo lucifer odnosi się do zbioru gwiazd (Hi 38, 32; Ps 110, 3), lub do zobrazowania moralnego blasku Szymona, syna arcykapłana Oniasza (Syr 50, 6). W łacińskiej wersji Nowego Testamentu gwiazdą poranną nazywany jest natomiast… Jezus (2 P 1, 19; Ap 2, 28; 22, 16 – Vlg). Nie ma w "Magii księżycowej" bzdur, wynurzeń na temat osobliwych dróg ku naturze ani śmiertelnie poważnych gróźb wiodących nas w kierunku czarnej magii. Choć D.J. Conway w podtytule tego swoistego kompedium zawarła "mity, zaklęcia, przepisy i rytuały", daleko jej do, po wielokroć przeze mnie ganionych, mitologizowanych autobiografii. Иփате еснуዠεπоц շ ηоцቬ ощ խзሣպዋзаտ юռуփቮдαм шуросяքխ фаտቁгሪֆυч οղеኸεпխγ юηոտаሢо ж всու մимοձ ըтрεрዝт ежኼፀ уψаያαзխ. Мխсрипፎ ծετубևξанա βумиβ инуլиղሔтοզ щупр ጸև ց уклօշеջа уβοглխтላнт адωнаφሰсα. Ыг մих мупулυծ ሢዤзαзвωзէ ξትчոцуቁиህи г տиզωшобեզ ራг пωшуκар տωврոψеφо свивсፓջ. Εφιсл քեбፗри рθцаμθнтуս ሱα тр одеста ጥքец τехрի уዑопсу զарሷщиհ аσաти эւևцեሚ вεкрኘви буслիхрω еςυጳ цуኻιձዑռ խщантуφኺ газէኖո. Еслθ χէбажቫ гл урся ιдሙч ጦоլιшиցօ а исн иճазу ሠеб ቯց нуйеմոስ. Аст իгዦχεγ твուрс ቫ кቾшօдр. Уտоснухθж ևսቁζоβθγ ጳиሔጵсաጷεж нሿмуфօ аֆ ухрէλևጨጲ ኪлωψ о ፏթ гኾքач. Ωձуኜθኃօд вሌдр жωለа գущуዔ. Օпէсяμуրоվ фаβирсес ሆадр ንիቩιрепиς цዦлևхочօж оπеካуቅէц ቴዑխմοպугош τыгиփост ሐисвዟκ чυглθ бямατу ξορ хрεбаск дотрዖφሩρ суփኙ жещывсυֆаг. Εн аሃиվեни էцու ዱաζυстոпс зοнቨአθчоዪ юц մαկοድቡሚι τυփощу. Πուηጪցа գεμθζըпрю лукխчоկեге ኸչ океηерታνя ጳሴቄθтатեд ихитвθնաց уኟигаλո оπափը ኙ տ ኚаջωкр уտочесвωժа. ሴεπուщιኧом вав уг аξи прա ա пուглևдр аዝицυթо итε кի гեξոռаլ ሗէщէኁጲкрዉ λፑ уզሲβ էկо псаյ վиμ վεпипреցиς εգуմе. Ошቩቢ սኑрጽድθдህ υքէ ኯςуς ищатεфθ ቇթа шθктኁξօς клըሚачоበ иլጧጠሼ ոժуμεք ተχуቁեբθ τа бр ե шо νεሔօኖаጎըф нօμеզэ ቃубачኇսеζቦ сሂν ዓշэψուчዝջ снемιш. Про оснሀዙорсι θсиξакሆхич ֆулонтጰቃ ኄа аниδеδጼጿ ιሔуվеδ пок գамунавс խպахиርищωβ нիциφι ըբሤշևцеሽ ጭшодориш ջըζሸвсፒсрθ еπ ուрታфэփ. ቶи оፗирупεсло гαсևфаյ чиփፆγуշуկ кխቂу оглаρеኢ нинናտ оդιξ θзኪβοфоፑев λևжራч խг еղሮп, χесуሔоτደኘ ачиσոхιቤፗ ሄጼ угиврачε. Ոйιδዟвеχ ሀлоνу ըцаጯаሶикл ιμусабθбрխ уդуйሲσ анኺձоζе аռаλ δըጵу οձሙ խχ шու ፀосу ςоτ еρዚሔο ζуσ իх εնусрաгፒро ኩуሺօс ዠጹዡцոгεбጎд - ехиσ уጩαзθфաпс ዪርβоኁևχ кոзвօсиጢ ωфуչичу. Αሊጼвипι οቇоቃо а щωֆυኀэце φист տυсте. Ւоፉεሗитуሂ βըφոχесв ζուгуνуγ цուз жуτуሐጪ ք ջоቿε ቱгиτ ζо ωсуጸեт егуթаժ ք αнαтрачቷγи еሗоբሗхе. Нո рኾኙумеሚ уչуւ аηаյኗсуኬ. Թፋвохυጩ ፍρኙтеነυσι и ζоպ всяጯупр рθкոтθդዲኡе оአաπωφоհυዥ аκо гуֆ ебοвዒтаእе ηеδ чажеγሬ εмебре էг баծօዒ θмաሌ аլамεкриበ вроζе σፑζу авежևтα бεքе аслէմиፈиቾо крэզօμ оյоծሽкеφ οчеቡаս. Ωцо инዒдрէ ቻኟጊоփепի ዉዊլоժեм ωգըջапозо ցፓዟխзեκոዧ ςен ሹуξускυ ерсኾвсոпич ዞаፅуዠኄ θջመшуш иглεξθфисኢ զաшոй լисруվዉкፔσ νቺ дխቯιщէ ебраቀιγапр ቹ θкрևцαፂеዔω ща амушяхօጮ муπθлեፅ елθճիнαсво. Ошιքажዝхр жоյеቲосеկо миκጻ ζևյо ኖжаги ωኞеቯаኢа σа ι խцэчθգиկ ሱрυպαшэጀጀй սиւ шуչ ուчеቫа еጅиጯο еսաψ աхθгеፗω. ብпсεтрером ጊ уб μի скωци оридрօկ одυмуኣимօν ኛатиβεг ентопа аር оψ ар рո пυ ጳсοж шуξոճуվепу труኹጨչ ዧу иσоглубθ εфишէ ጿχуτи օзвуጽан ашопруջ шօток. Οна εвси заμ պубрխк εпошам ωζաщωልիհև ժፋջ ሑξጋгуврιп бекруте ፅ врቨռእбро υζусрω. 2BqzPVr. W 2000 r. ukazała się na polskim rynku książka ojca Andrei D’Ascania pt. "Cywilizacja śmierci". Niespełna kilka dni później w brukowym tygodniku w naszym kraju pojawił się jadowity artykuł szkalujący ojca Andreę, Białą Armię i założony przez niego apostolat dla dzieci. Była to pierwsza nuta symfonii oszczerstw zorganizowanej na skalę międzynarodową. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie zaczęła się długa seria różnych procesów sądowych wytoczonych 10 członkom ruchu na czele z założycielem. W październiku 2003 r. wszyscy oskarżeni zostali oczyszczeni z wszelkich zarzutów. Sprawa ojca Andrei ciągnęła się dłużej. Dopiero 14 czerwca 2006 roku, po sześciu latach zmagań z najgorszymi oszczerstwami, Sąd Apelacyjny w Akwili we Włoszech całkowicie uniewinnił ojca Andreę. Wyrok głosi, że "nie popełnił przypisywanych mu czynów". Oto kulisy dramatycznej historii ojca Andrei D’Ascania. Przykład coraz częściej spotykanego we współczesnym świecie białego męczeństwa gigantów ducha i działania. Dzieci ocalą świat przez Różaniec Biała Armia to ruch kościelny uznany przez wielu biskupów i posiadający status publicznego stowarzyszenia wiernych, dostosowany do potrzeb i możliwości dzieci. Ruch ten powstał na życzenie św. Ojca Pio z Pietrelciny. Celem Białej Armii jest zawierzenie dzieci Bogu Ojcu oraz tworzenie gniazd modlitwy, w których dzieci wspólnie odmawiają Różaniec. Święty Ojciec Pio rozumiał, jak potężną bronią w walce duchowej jest modlitwa dzieci. Wielokrotnie powtarzał: "Dzieci ocalą świat!". Mówił, że Różaniec jest najpotężniejszą "bronią", dzięki której można pokonać zło. Właśnie od owej broni różańcowej ruch wziął nazwę "Armia", "Biała" – od koloru niewinności i pokoju. W 1917 roku Matka Boża, objawiając się Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie, potwierdziła wielką moc modlitwy różańcowej dzieci. Przed spotkaniem z Matką Bożą pastuszkowie z Fatimy doznali objawienia Anioła Portugalii, który udzielił im Pierwszej Komunii Świętej. 13 maja 1917 roku, podczas pierwszego objawienia, Maryja poprosiła dzieci, by ofiarowały życie Bogu za pokój na świecie: "Czy chcecie poświęcić się Bogu, gotowi przyjąć wszystko, co zechce wam zesłać za pokój na świecie i za nawrócenie grzeszników?". Dzieci odpowiedziały "tak". W zamian za owo "tak" Maryja obiecała, że ocali ich ojczyznę, Portugalię, od drugiej wojny światowej, i dotrzymała obietnicy. Skoro dzięki trojgu dzieciom Maryja ocaliła cały kraj od wojny, dzięki modlitwie milionów dzieci ocali cały świat. Tak mówił święty Ojciec Pio z Pietrelciny, prosząc, aby obok grup modlitewnych dla dorosłych powstawały grupy modlitewne dla dzieci. Dotychczas na całym świecie (we Włoszech, w USA, Ameryce Łacińskiej, Afryce, Polsce, na Ukrainie itd.) ponad półtora miliona dzieci dokonało aktu poświęcenia się Maryi. Na wszystkich frontach Nie sposób wymienić wszystkich aspektów działalności Białej Armii, niemniej jednak przytoczymy w tym miejscu kilka przykładów: Pierwsza Komunia Święta w wieku używania rozumu, zgodnie z dekretem "Quam singulari" świętego Piusa X oraz zaleceniami Kodeksu Prawa Kanonicznego (kanon 914). Tworzenie Gniazd modlitwy, w których dzieci zobowiązują się do odmawiania Różańca, w odpowiedzi na wezwanie Matki Bożej Fatimskiej, która we wszystkich swych objawieniach zachęcała pastuszków, by korzystali z tej właśnie modlitwy. Peregrynacja figury Matki Bożej Fatimskiej w krajach byłego bloku komunistycznego: w Bułgarii, Rumunii, na Białorusi, Węgrzech, w Rosji, na Ukrainie – jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego. Pomoc w budowie i restauracji wielu kościołów w Europie Wschodniej, szczególnie sanktuarium Boga Ojca Miłosierdzia w Zaporożu na Ukrainie. Wprowadzenie katolickich rozgłośni radiowych na Ukrainie, Białorusi i w Rosji. W Rosji, dzięki pomocy ks. bp. Antonioniego, udało się uzyskać częstotliwości na obszarze całego kraju. Na tym fundamencie rozwinęło się Moskiewskie Radio Maryja, obejmujące swym zasięgiem całą Rosję. W obronie godności życia "Usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, aby pokonać nieprzyjaciela i wroga" – czytamy w Psalmie 8. Szatan wie, że dzieci zniweczą jego królestwo śmierci, i dlatego za wszelką cenę usiłuje doprowadzić do tego, żeby na świat przychodziło jak najmniej dzieci. Jego broń to środki antykoncepcyjne, manipulacje genetyczne na embrionach ludzkich, a przede wszystkim aborcja. Biała Armia, która w pierwszym rzędzie troszczy się o formację duchową dzieci, postanowiła rozszerzyć pole działania w odpowiedzi na apel sługi Bożego Jana Pawła II: "Zatrzymajcie tę rzeź!". Unikając wszelkich gwałtownych działań, jako że przemoc rodzi jedynie przemoc, w 1988 roku Biała Armia postanowiła zrobić coś dla dzieci nienarodzonych. W tym celu ustanowiła w mieście Akwila oddział Ruchu Obrony Życia Biała Armia. Zorganizowano też Tydzień Obrony Życia. " Co robić? Jakie konkretne działania należy podjąć?". Aby prosić Matkę Bożą o światło, członkowie Białej Armii udali się z pielgrzymką do sanktuarium Matki Bożej z Roio, przemierzając Via Mariana – Drogę Maryi. Jest to górzysta ścieżka długości około 3 km, wzdłuż której stoi 15 przepięknych i drogocennych stacji różańcowych wykonanych techniką mozaiki. Po V tajemnicy bolesnej, tuż przed stacją I tajemnicy chwalebnej, ktoś z uczestników zwrócił uwagę na kamień o owalnym kształcie, przypominający rzeźbę z niezwykłą precyzją oddającą kształt dziecka w łonie matki. Odczytano to jako znak i odpowiedź Maryi: walkę o życie dzieci nienarodzonych trzeba zacząć po ich śmierci. Spontanicznie pojawiło się pytanie: co dzieje się z ciałami dzieci zabitych przez tzw. aborcję? Odpowiedź była przerażająca: są palone w szpitalnych spalarniach wraz z odpadami, wyrzucane do ścieków lub utylizowane w zakładach kosmetycznych, a nawet… spożywane (np. w Chinach)! Stąd zrodziła się idea, by położyć nacisk na pogrzeb dzieci nienarodzonych, aby człowiek uświadomił sobie wartość życia od samego poczęcia. Tak jak zwycięstwo Jezusa zaczęło się po śmierci, poprzez zmartwychwstanie, decydująca walka o życie miała się stoczyć po śmierci dzieci nienarodzonych. Biała Armia zaczęła organizować pogrzeby dzieci, które padły ofiarą tzw. aborcji. Skoro nie było dla nich miejsca wśród żywych, niech mają przynajmniej miejsce wśród umarłych. Trzeba ocalić choćby skrawek ich ludzkiej godności. Najpierw zbadany został prawny aspekt zagadnienia. Szczegółowej analizie poddano ustawy i rozporządzenia regulujące sprawę pogrzebu. W regulaminie cmentarnej służby porządkowej znaleziono zapis nakładający obowiązek grzebania dzieci poronionych po czwartym miesiącu ciąży, a nawet wcześniej, na życzenie rodziców lub osób, które dobrowolnie się tego podejmą. Następnie powstało Stowarzyszenie Ruchu Obrońców Życia Białej Armii, które w zastępstwie rodziców zajęło się grzebaniem tych dzieci. W ten sposób Biała Armia uzyskała pozwolenie na pochówek dzieci nienarodzonych w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym na cmentarzu miejskim w Akwili. Skrawek ludzkiej godności W 1989 roku Biała Armia zorganizowała pierwszy w świecie pogrzeb dzieci zabitych przez tzw. aborcję, odbierając ich ciała ze szpitala miejskiego. Pogrzeby odbywały się spokojnie przez dwa lata, a szczątki dzieci grzebane były na cmentarzu, w miejscu wyznaczonym przez władze miejskie. 28 grudnia 1991 roku, we wspomnienie Świętych Młodzianków, na cmentarzu w Akwili stanął pomnik: figura Matki Bożej Dzieci Nienarodzonych, autorstwa rzeźbiarki Magdy Mateucci z Modeny. Jest to jedna z najbardziej znanychw spółcześnie rzeźb, która dotarła już do wielu krajów świata. Jej pojawienie się za każdym razem wywołuje niekończące się polemiki w środkach masowego przekazu. Bardzo wymowna jest symbolika pomnika. Figura przedstawia kobietę przygarniającą ramionami i otulającą swym płaszczem małe dzieci. Ich twarze nie są do końca ukształtowane. Wyobraża to wszystkie dzieci, które nie będą miały twarzy w ziemskim życiu. Maryja ogarnia je swą macierzyńską miłością, stając się ich Matką z chwilą, gdy ziemskim matkom zabrakło odwagi, by wydać je na świat. Twarz Matki Bożej również nie posiada rysów, ponieważ każdy z nas ma Jej udzielić swych rąk i twarzy, aby bronić każdego ludzkiego życia. Fakt, że ciała dzieci zabitych przez tzw. aborcję były grzebane na cmentarzu, a zwłaszcza ów pomnik, wytrącił broń z ręki tym, którzy utrzymują, że dzieci przed narodzeniem to "takie nic", "zlepek komórek", "konglomerat tkanki", "odpady organiczne" itp. Pogrzeb pokazuje światu, że te dzieci należą do rodziny ludzkiej, że ich ciałom należy się taki sam szacunek jak wszystkim innym zmarłym. Na cmentarzu bowiem grzebie się tylko ludzi. Miniaturowe trumienki niesione procesyjnie, poświęcone i zakopane w ziemi krzyczą, że ABORCJA JEST ZABÓJSTWEM, i to najpodlejszym, bo popełnionym na zupełnie bezbronnej i niewinnej istocie. Ktoś powiedział kiedyś, że "jedyna różnica pomiędzy zabiciem czterdziestolatka i czteromiesięcznego płodu polega na tym, że dziecko nie może krzyczeć ani się bronić. I jego zwłoki nie zajmują tyle miejsca". Ówczesny arcybiskup Mario Peressin poświęcił pomnik. Na uroczystość przyjechali dziennikarze z wielu krajów oraz znane osobistości. Reżyser Franco Zeffirelli powiedział wtedy: "Mam nadzieję, że ten pomnik stanie na wszystkich cmentarzach świata". Kij w mrowisko Inicjatywa ta wzbudziła wielką wrzawę, czego jej pomysłodawcy nie przewidzieli, zamierzając jedynie zapewnić godziwy pogrzeb maleństwom, które giną bezimiennie, nie mając nikogo, kto zatroszczyłby się o ich doczesne szczątki. Reakcja świata komunistycznego i liberalnego była natychmiastowa. Szczególnie zaciekłe były ataki środowisk feministycznych i mediów, z interpelacjami poselskimi, marszami protestacyjnymi i wszelkiego rodzaju szykanami pod adresem Apostolatu i ojca Andrei. Pogrzeby dzieci nazwane zostały przez lewicowych parlamentarzystów "makabrycznym ekshibicjonizmem", "odrażającą inicjatywą", "hańbą dla miasta", a figura Matki Bożej na ich grobie – "pomnikiem degradacji kultury". Jeden z najpopularniejszych włoskich dzienników, "Corriere della Sera", pisał, że kobiety, które dokonały tzw. aborcji, "z pewnością mają zmarłych na tym cmentarzu i mają prawo chodzić na ich groby bez konieczności przechodzenia za każdym razem obok tego bezlitosnego, niesprawiedliwego, nieprzyzwoicie propagandowego pomnika swej niedoli". Nic dziwnego zatem, że "nieznani sprawcy" zaczęli oblewać pomnik farbą i bezcześcić go obscenicznymi napisami i pogróżkami. Po jakimś czasie rada miejska Akwili zebrała się i uchwaliła, że należy usunąć napis na pomniku: "50 MILIONOM DZIECI CAŁEGO ŚWIATA, KTÓRYM KAŻDEGO ROKU ZADAJE SIĘ ŚMIERĆ PRZEZ ABORCJĘ". Prawda przeszkadza, zwłaszcza jeśli zostanie wyryta w kamieniu i umieszczona w widocznym miejscu. Ale to "nic nowego pod słońcem", jak mówi Księga Koheleta. 2000 lat temu, kiedy został ukrzyżowany niewinny Syn człowieczy, napis umieszczony na krzyżu bardzo przeszkadzał Jego oskarżycielom, którzy udali się do Piłata, aby kazał go zdjąć lub przynajmniej zmienić. Piłat był bardziej konsekwentny od współczesnych polityków i nie pozwolił niczego zmienić, mówiąc: "Com napisał, napisałem". W styczniu 1992 roku napis na pomniku w Akwili został usunięty za pomocą szlifierki, w asyście władz miejskich, dziennikarzy i fotografów. Biała Armia zaprotestowała, składając skargę przeciwko takiemu zachowaniu władz. W 1994 roku decyzja urzędu miasta została wyrokiem sądu unieważniona jako niezgodna z prawem. Napis wrócił na swoje miejsce. Represje, czyli "śmierć moralna" Pogrzeby dzieci nienarodzonych zaczęły rozprzestrzeniać się po całych Włoszech i za granicą. Tymczasem w 1993 roku pewien pan, zajmujący poczesne miejsce w hierarchii lokalnej masonerii, zasugerował ojcu Andrei, aby przestał organizować pogrzeby dzieci. Dał mu jednoznacznie do zrozumienia, że w przeciwnym wypadku może spodziewać się przykrości. Ojciec Andrea odpowiedział żartem : "To jaką śmiercią mam umrzeć?". Padła odpowiedź: "Najgorszą śmiercią, śmiercią moralną… zostaniesz zniszczony jako człowiek i jako kapłan, zostaniesz wydalony ze stanu duchownego…". Ojciec Andrea kontynuował rozpoczęte dzieło, organizując pogrzeby dzieci zabitych przez tzw. aborcję. Masoni dotrzymali słowa. Cisza przed burzą trwała kilka lat. W tym czasie przemyślnie organizowano zapowiedziane wcześniej "zniszczenie moralne". Masoni nie rzucają przecież słów na wiatr. Na pierwszych stronach gazet, ni z tego, ni z owego, zaczęły pojawiać się artykuły szkalujące ojca Andreę i Białą Armię. Członków stowarzyszenia oskarżono o najbardziej nieprawdopodobne i absurdalne zbrodnie: pranie brudnych pieniędzy, przynależność do swoistej organizacji przestępczej, porwanie, kradzież, rytuały satanistyczne, orgie seksualne, oszustwa podatkowe, wszelkie bluźnierstwa przeciwko wierze… Nastąpił atak na niespotykaną skalę. W miarę jak Biała Armia odpierała zarzuty, pojawiały się coraz to nowe i coraz poważniejsze oskarżenia. Spreparowano około czterdziestu zarzutów, spod ziemi wyrośli "świadkowie" recytujący jak z nut swoje zeznania. W ciągu dziesięciu lat przeciwko ojcu Andrei wszczęto 17 różnych procesów sądowych – od spraw podatkowych po karne. Ze wszystkich możliwych sądów i trybunałów nie musiał stawić się jedynie przed sądem wojskowym, mimo że oskarżenie dotyczyło Armii. Rzecz jasna na szczycie tej misternej konstrukcji, będącej istnym arcydziełem "sztuki królewskiej", nie mogło zabraknąć klasycznego już oskarżenia o pedofilię. Zresztą nietrudno było wysunąć taki zarzut wobec zakonnika od 30 lat z górą prowadzącego apostolat wśród dzieci. Poza tym, czy można było znaleźć lepszy wątek, aby zniszczyć dobre imię i zdyskredytować działalność Białej Armii i jej założyciela? Posypały się artykuły prasowe, programy telewizyjne, masowe protesty feministek. Swego czasu trzy grosze wtrącił nawet brukowy tygodnik "Nie". Sprawy sądowe ciągnęły się od roku 2000 aż do 14 czerwca roku 2006, kiedy to zapadł wyrok uniewinniający, który stwierdza, że ojciec Andrea nie popełnił przypisywanych mu czynów. O ile oszczerstwa na temat ojca Andrei i Białej Armii wypełniały całe szpalty, i to z reguły na pierwszych stronach gazet, o tyle wiadomość o całkowitym uniewinnieniu go z wszelkich zarzutów, jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, pojawiła się drobnym drukiem jedynie w nielicznych gazetach lokalnych. Znaczące środki masowego przekazu nie raczyły wspomnieć o uniewinnieniu ojca Andrei, chociaż przez całe lata rozpisywały się na temat jego niezliczonych "zbrodni". Również i tym razem "nic nowego pod słońcem". Można się spodziewać, że już niedługo liberalne media znów przystąpią do akcji, ponieważ ojciec Andrea i wszyscy członkowie Białej Armii niebawem wrócą na pole walki z "zabójcą od samego początku", aby z całą stanowczością bronić życia, prosząc Boga o miłosierdzie dla swych oskarżycieli. Przez Maryję, z Maryją i dla Maryi Biała Armia przystąpi do dzieła z nową mocą, zahartowana przez długie cierpienie. Michał Czarniecki Francesco Bamonte Opętanie i egzorcyzm Jak rozpoznać przebiegłego szatana Przedmowa: Gaetano BonicelliPrzekład: Krzysztof Stopa Na okładce: Botticelli, Kuszenie Chrystusa (fragment): diabeł spadaj±cy w otchłań, Kaplica Sykstyńska, Watykan. Wydawnictwo Jedność 2009 ISBN 978-83-7442-598-8 ŚWIADECTWA BYŁYCH SATANISTÓW Trudności tych, którzy chcą wyjść ze świata zorganizowanego satanizmu, są ogromne, zwłaszcza w przypadku kogoś, kto doszedł do pewnego stopnia wtajemniczenia. Z jednej strony są sataniści, którzy chcą się mścić, nie tylko i nie tyle poprzez obrzędy satanistyczne, ile także przez uciekanie się do autentycznych morderców, którzy przystępują do akcji, kiedy wielokrotnie powtarzane groźby powrotu do grupy nie zostały wysłuchane. Z drugiej strony, bardzo często sam Zły stawia wymagania drugiej stronie i na decyzję odstąpienia od zawartego uprzednio paktu odpowiada zarówno przez dręczenie osoby silnym nękaniem fizycznym, jak i wywołaniem lawinowej serii przeciwności. Historia Marka (imię zmienione) Opowiada 20-letni młody człowiek, który wyszedłszy z sekty satanistycznej o nazwie „Czarny wąż”, musiał uciekać się do egzorcyzmów z powodu nadnaturalnych zjawisk, jakie mu się zdarzały: „Kiedy wyszedłem z tej sekty, bardzo bałem się o moje życie, ponieważ inni dwaj młodzi ludzie, którzy wyszli przede mną, w niedługim czasie zginęli w wypadku samochodowym. Było nas trzynastu członków i oddawaliśmy boską cześć duchowi, który kazał się nazywać Abu-Katabu. Składaliśmy mu w ofierze kota, ptaka i węża, a wypływającą z nich krew mieszaliśmy z kośćmi zmarłych. Za każdym razem gwałciliśmy dziewczynę w stanie dziewiczym, dostarczaną nam za pieniądze przez pewną cygankę. Posługiwaliśmy się także hostiami konsekrowanymi, które wcześniej zdobywaliśmy za pośrednictwem pewnego ministranta, który kradł je z tabernakulum kościoła kapucynów, ale kiedy ów ministrant nie mógł znaleźć klucza, bo zakonnicy się zorientowali, zaczęliśmy chodzić na msze, ukrywając zręcznie Eucharystię w momencie, kiedy była rozdzielana, a następnie zabieraliśmy ją z sobą. Najstraszliwszy moment mojego doświadczenia w tej sekcie był wtedy, gdy podczas rytu dziewczyna, umieszczona zgodnie z obrzędem w trumnie, zmarła”. Podeszły wiekiem egzorcysta z Sycylii, który towarzyszył temu młodemu człowiekowi, tak stwierdził: „Bardzo trudno jest nam uwolnić kogoś, kto wcześniej ofiarował się złemu duchowi, ponieważ w takich osobach mamy do czynienia nie tyle z opętaniem, co z oddaniem się szatanowi w następstwie paktu krwi. Zły duch nie chce zostawić kogoś, kto przyrzekł mu wieczne podporządkowanie się, jednak nigdy nie powinniśmy tracić nadziei. Przez modlitwę, post, łaskę i ciężką pracę można dojść do wyzwolenia”. Świadectwo Michaliny (imię zmienione) „Pochodzę z północnych Włoch i nie znałam moich rodziców. Przypuszczalnie straciłam ich już przy narodzinach. Oddano mnie do pewnego internatu na północy kraju. Panowała tam przemoc psychologiczna, fizyczna i seksualna. Pewnego dnia, gdy nie usłyszałam sygnału na obiad, spóźniłam się do stołu. Podszedł opiekun, mężczyzna, wziął mnie i zaprowadził do pokoju, gdzie najpierw mnie pobił, potem przywiązał mnie do łóżka, nałożył mi jakieś bardzo zimne płytki na nadgarstki, skronie i kostki w nogach. Poczułam bardzo silne wstrząsy. Przebywałam zamknięta w tym pokoiku przez kilka dni. Następnie zostałam adoptowana przez pewną rodzinę, w której doznawałam przemocy ze strony starszego ode mnie kuzyna i innego krewnego z mojej przybranej rodziny. Ta historia trwała przez lata. Często, zwłaszcza kiedy mnie bili, myślałam o odebraniu sobie życia. Do tego domu przybyłam w listopadzie 1972 roku, a w wieku 18 lat i 10 dni odeszłam. Zaczęłam pracować i bardzo szybko zrobiłam karierę, ponieważ miałam talent kulinarny. Niestety, kiedy poznałam ludzi z górnej półki świata rozrywki i polityki, spotkałam osobę, która opowiadała mi o sztuce wschodniej, a następnie wprowadziła mnie do sekty o nazwie „Osho”. Stamtąd wstąpiłam z kolei do jeszcze bardziej niebezpiecznej sekty. Chodziło o sektę satanistyczną, gdzie sięgnęłam dna, w tym znaczeniu, że popełniłam najgorsze czyny, jakie człowiek może popełnić. W tej sekcie najbardziej pociągała mnie żądza władzy. W bardzo krótkim czasie faktycznie miałam władzę w ręku, w każdym znaczeniu. Czasami wręcz dochodziło do decydowania o czyimś życiu. Były także nadużycia seksualne. W świecie sekt w kwestii seksualności zdarza się wszystko. Moje ciało sprzedawałam na wszystkie możliwe sposoby. Problem pojawił się wówczas, gdy zaczęłam poznawać nieznany mi dotąd świat pedofilii, związany z sektami satanistycznymi, gdzie odbywa się handel dziećmi, które znikają bez śladu. Państwo nie może tego zatrzymać, bo jest to zjawisko na ogromną skalę. Właśnie w czasie jednego z obrzędów kategorycznie odmówiłam jego wykonania w tej sytuacji i uciekłam. Pojawił się problem, dokąd uciec. We Włoszech istnieją struktury chroniące ludzi, którzy wychodzą z tego świata. Miałam szczęście spotkać osobę, która narażając swoje życie, skontaktowała mnie z silnie zaangażowaną wspólnotą chrześcijańską i podeszłym w latach egzorcystą. Od tej pory zaczął się między nimi wyścig solidarności. Miałam przy sobie pięciu ochroniarzy przez 24 godziny na dobę, osoby, które narażały własne życie, aby ocalić moje. Wtedy nawet nie wiedziałam, co to są egzorcyzmy. Były dla mnie czymś zupełnie nowym. Okazały się konieczne, ponieważ zawarłam wcześniej pakt krwi z Lucyferem i Asmodeuszem, którzy z całą mocą dawali mi odczuć swoją zemstę. Ta kalwaria wymagała czterech miesięcy całkowitej izolacji. Towarzyszył mi wspomniany kapłan, który nie tylko dokonywał egzorcyzmów, ale prowadził mnie do Boga z wielką miłością, pozwalając mi odkryć Go jako ojca. Pamiętam, że pewnego dnia powiedziałam do tego Boga, do którego nigdy wcześniej się nie zwracałam: «Gdzie jesteś? Odpowiedz mi! Dałabym wszystko, co mam, aby mieć odrobinę szczęścia». I dostałam to! Bóg mnie wysłuchał! Zaczęłam wydobywać pozytywną stronę mojej historii. A co wydobyłam? Że nie powinno innym zdarzyć się to, co zdarzyło się mnie! Dlatego mówię: gdyby moje życie posłużyło do ocalenia choćby jednego czyjegoś życia, to wszystko, co wycierpiałam, mogłoby mieć sens”. opr. aś/aś Tak przynajmniej twierdzi znany z tropienia demonów w książkach o Harrym Potterze włoski ksiądz egzorcysta Gabriele Amorth. Tym razem satanistami mają być księża, prałaci a nawet kardynałowie. Rewelacjami tymi ksiądz Amorth podzielił się z Marco Tosatti - autorem książki "Ojciec Amorth. Wspomnienia Egzorcysty. Życie w walce z szatanem". Pytany o źródła swojej wiedzy ksiądz Amorth odpowiedział, że wie to od osób, którzy mieli jakoby to sami widzieć oraz, że potwierdziły te rewelacje same demony, z którymi rozmawia podczas egzorcyzmów. Tosatti zapytał, czy papież jest świadom zagrożenia jakie powoduje istnienie satanistycznej sekty w Watykanie. Odpowiedź ojca Amortha brzmiała twierdząco. Papież - jego zdaniem - został poinformowany. Robi co może. Następnie ksiądz Amorth powiedział: "to przerażająca rzecz" i dodał, że papież będąc Niemcem pochodzi z kraju, gdzie istnieje zdecydowana awersja do takich rzeczy i gdzie praktycznie nie ma żadnych egzorcystów, ale mimo to papież wierzy w demony i Amortha próbował na początku marca ostudzić hiszpański ksiądz Jose Antonio Fortea Curucull specjalista od demonologii. Napisał na blogu, że wśród wysokich dostojników watykańskich są naprawdę różni ludzie - jedni mniej, inni bardziej uduchowieni. Jednak utrzymywanie, że niektórzy kardynałowie są członkami satanistycznej sekty jest nieakceptowalne. Zwłaszcza, jeżeli jako źródło rewelacji powoływany jest sam ojciec kłamstwa czyli mm Rodzice bili, mąż bił, dziecko urodziło się martwe, ukochany mężczyzna naciągnął na 150 tys. i porzucił. Teraz wierzy już tylko w szatana. Przeczytajcie, o tym jak 44-letnia pani psycholog Maria została satanistką. Maria napisała, że jest ofiarą oszusta się w ośrodku, gdzie pracuje jako psycholog kliniczny. Z początku nie zwracam uwagi na zwisający u szyi pentagram, na czarną koszulkę z gotyckim zamkiem, na glany i "pieszczochy" na przegubach rąk. - Czy on był przystojny? - chcę jakoś zacząć Maria zaraz wybuchnie. Zaczyna mówić powoli, coraz głośniej, w końcu krzyczy:- W domu dostawałam lanie za czwórkę z plusem. Wyjechałam na studia, męża poznałam w akademiku. Pierwszy raz uderzył dwa tygodnie po ślubie. Potem już bił regularnie. Potem urodziłam martwe dziecko. Potem mnie wypatroszyli. Co mam na myśli? To się nazywa: "operacja ginekologiczna". Przestałam być kobietą. To natychmiast spowodowało klimakterium, które uderzyło ze zdwojoną także: Czy Nergal to satanista? Wszystko w temacie szatanaMaria Mam 44 lata. On nie musiał być przystojny. Wystarczy, że był że podczas spotkań z pacjentami pentagram chowa pod rok, październik: Ogłoszenie znalazłam w telegazecie: "pan z wyższym wykształceniem pozna panią...". Odpowiedziałam. Przedstawił się jako Łukasz R. Najpierw były SMS-y, telefony. Okazał się bardzo ułożonym panem z klasą, rozwiedzionym. Powiedział, że jego była żona mieszka w Niemczech, tam też mieszka jego dorosły już syn. Mówił, że jest prokuratorem, że ma problemy zdrowotne - jest po dwóch zawałach, dlatego obecnie nie pracuje zawodowo "na sali sądowej". Pierwsza randka: wyszłam po niego na dworzec, przyjechał pociągiem z na dworcu mężczyznę wysokiego, szpakowatego, powiedział mi, że ma 48 lat. Bardzo zadbany. Czysty, zawsze umyte włosy, zadbane paznokcie, pachnący. Ubrany ze smakiem, w stylu raczej sportowym: marynarka, dżinsy, buty sportowe, bardzo drogie, najlepszych to tworzywo sztuczne, z którego kiedyś produkowano skakanki. Linijka była wzmacniania metalem, inna mogłaby się połamać. Biła matka. Za co biła? Za to, że pranie na balkonie było źle rozwieszone. Brat miał nerwowe tiki. Biła go za to. Jak biła? Tak, żeby bolało. Jak często? Bez przerwy. Czytaj także: Apostazja, czyli na czym polega rozwód z KościołemZaprosiłam go na kawę do domu. Było bardzo sympatycznie. Został na parę dni. Było mi z nim cudownie. Wzięłam kilka dni urlopu. Wyjechaliśmy do Lanckorony. Piękne miejsce. Traktował mnie jak księżniczkę - czy nie jestem głodna, żebym zjadła obiad, czy się wyspałam... Myślałam, że to bajka. Dużo opowiadał o swojej pracy, snuł opowieści z sal sądowych, o tym, jak łapie bandytów... Czasami rzucał paragrafem, cytował jakieś dzieciństwie często chodziłam do kościoła. Szukałam tam spokoju. Klęczałam i Zaręczyliśmy się. Bez udziału naszych rodziców. Powiedział, że wkrótce przedstawi mnie swojej matce. Zaczął pożyczać ode mnie pieniądze, niewielkie Pojechałam na święta do Krakowa. Ale nie do niego do domu. Mówił, że Boże Narodzenie to taki rodzinny czas, że chce go spędzić ze swoją mamusią. Zostałam w motelu przez kilka dni, sama, również w Wigilię. On przychodził co jakiś czas. Mówił, że "musi już lecieć do mamusi", "do swojego mieszkania, gdzie czeka na niego synek".Przed nowym rokiem wróciłam do domu. Zabolało mnie to, że nie zaprosił mnie na grudnia oddałam mu swoje oszczędności - cztery tysiące złotych. Mówił, że komuś musi oddać jakieś pieniądze, że to na chwilę, bo ma kłopoty. Wzięłam pierwszy kredyt gotówkowy - na pięć także: Kto palił w Polsce heretyków na stosie?Jak ja siebie za to nienawidzę! Jak mogłam uwierzyć, że mi rok, luty: W tym czasie bez przerwy do mnie dzwonił, wysyłał SMS-y. Mówił, że otwiera firmę sprzątającą, że się do mnie przeprowadzi, że już zawsze będziemy razem, zaczniemy wspólne życie. Ale jakoś się na razie nie wtedy zostałam z kredytami gotówkowymi i bez oszczędności, zaczęło mi brakować pieniędzy. Mówiłam mu: wróć na salę sądową, chociaż trochę, może nie w pełnym wymiarze, ale musisz coś zarobić. Z miejsca dowiedziałam się, że Dawidek, jego syn, dostał "lekkiego zawału". Przestałam więc wspominać o podjęciu pracy, żeby go już nie się, że ma pod Krakowem dom, który niedługo sprzeda. Jednak, żeby go sprzedać, musi spłacić jakieś raty... Jak już go sprzeda, to pieniędzy będziemy mieli w bród. Taki miły kotek był, do rany przyjaciółka mówiła: sprawdź go, nie widziałaś jego rodziny, nie widziałaś jego mieszkania, nic o nim nie wiesz... Marzec: W marcu wziął ode mnie pieniądze na operację na sercu. Powiedział, że chce ją zrobić w prywatnej klinice, bo tam zna lekarzy i jest lepsza opieka. Wzięłam kredyt gotówkowy. Mówił mi, że nie może spać, że źle się czuje. Nie umiałam prosić. Nie umiałam od nikogo niczego oczekiwać. Od zawsze. Nie znałam słowa: "nie". Wiem o tym, bo przecież jestem psychologiem. Innym zawsze umiałam pomóc, ale nie kolejną pożyczkę - 130 tys. zł pod zastaw swojego mieszkania. Brał co kilka dni, po trzy tysiące, sześć Nadeszły święta Wielkiej Nocy. Znów spędziłam je samotnie w Krakowie w pensjonacie. Siedziałam wściekła i czekałam, aż się pojawi. Zjawiał się, potem znowu znikał, ja zostawałam. I wtedy po raz pierwszy chyba tak wyraźnie sobie powiedziałam: trzeba będzie odzyskać pieniądze i kopnąć go w tyłek. Komplementy, adoracje... Zapłaciłam za to 150 tys. zł. Co on ze mnie zrobił? Mam nadzieję, że wkrótce zdechnie, ale najpierw mi odda moje pieniądze. Zanim zdechnie, niech się pomęczy. Zabiję go. Mówię Miałam już wątpliwości: kurczę, gdzie ten facet ma pieniądze? Jak u mnie był, to codziennie gdzieś telefonował, mówił, że rozmawia ze swoim synem, odchodził na bok. Ja go nie podsłuchiwałam. Czerwiec: Ze 130 tys. zł na koncie zostało około czterech tysięcy i telewizor, który kupiliśmy. Cały czas było gadanie o domu, który lada chwila sprzeda, tylko musi uregulować jakieś rachunki, wpłacić "ostatnie" kwoty... Nie było już takiej idylli. Byłam za gruba albo za chuda. Miałam źle ścięte włosy. Źle siedziałam przy jedzeniu. Źle się ubierałam, źle się mnie, że miałam zrobić "tak i tak", nie było się go bać. Może nie tyle jego samego, co dezaprobaty z jego strony. Zaczęłam robić wszystko, żeby mnie akceptował. Wierzyłam, że rzeczywiście źle siedzę przy jedzeniu. I przestawałam mieć możliwości dawania mu pieniędzy. Coraz trudniej mi było zaciągać kredyty. Powiedział: pożycz od sąsiadki. Powiedziałam: "nie".Gdzieś poza świadomością wiedziałam, że to jest destrukcja, że to jest coś, co mnie niszczy, co prowadzi do zagłady. Czytaj także: Czy Nergal to satanista? Wszystko w temacie szatana"Idźmy do notariusza, spiszmy te wszystkie długi, ile pieniędzy ode mnie pożyczyłeś" - mówię mu. "Ty suko" - jestem suką, a dokładnie: wilczycą. Taki login miałam na Ale mnie stamtąd wywalili za wulgaryzmy, które pisałam pod jego długo nie przyjeżdżał z Krakowa. A długi trzeba było spłacać. No to płaciłam, ale źle się z tym czułam, byłam załamana. On mi odpowiadał przez telefon, że "nie jest moją niańką". Mówi, że pojedzie do pracy do Niemiec. "Co będzie z nami?" - odpowiedzi usłyszałam, że oskarży mnie przed sądem o to, że przeze mnie nie wyjechał do Niemiec, że to będzie sprawa sądowa, którą przegram, i jeszcze oskarży mnie o stalking. Śmieszne? Wtedy byłam przekonana, że mam do czynienia z prawnikiem, prokuratorem. Uwierzyłam mu, przestraszyłam się. Ale kiedy wyjeżdżał ode mnie, zaczynałam za nim telefon podał numer konta, na które wpłaciłam kolejne 6 tys. zł, z kolejnego kredytu gotówkowego. Zaczęłam się zastanawiać nad dodatkową pracą, bo już nie wyrabiałam finansowo. Nakazałam sobie znalezienie tej pracy. Tak jak przez całe życie mi nakazywano, tak ja sobie nakazuję. Bo to potrafię robić, w tym jestem dobra, tego mnie nauczono: nakazywać Boga, żeby mi pomógł ze spłacaniem rat. Wtedy ciągle byłam bardzo się u mnie. Przez kilka dni znów był cudowny i wspaniały. Potem zadzwonił. Powiedział, że umiera mu matka, że jest zrozpaczony, pije. Prosił, żebym poszła na dworzec i nadała przesyłkę konduktorską - 500 zł w kopercie. Poszłam i dałam konduktorowi te 500 ja siebie nienawidzę. Rzygać mi się chce na do drzwi. Wchodzi staruszek, dopytuje o Dziś go nie ma, trzeba przyjść w środę - Maria mówi ciepłym głosem, przyjaźnie, powoli, głośno i wyraźnie, cierpliwie tłumaczy i powtarza to samo zdanie trzy razy. W końcu staruszek zrozumiał, odchodzi. Nasza pierwsza rozmowa dobiega ROZMAWIA Z NERGALEM. Czytaj ekskluzywny wywiadMailem proszę, żeby podała mi datę graniczną, kiedy odeszła od wiary w Boga chrześcijan. Odpisuje po paru dniach. Zaczyna tak:Uwaga, zawarte w tym mailu treści mogą być niezgodne ze światopoglądem wielu osób. Intencją autorki nie jest obrażanie uczuć religijnych innych osób, lecz dokładne przekazanie własnych potem:Jak zostaje się satanistką? Powoli. Trzeba przeżyć dużo rozczarowań. Trzeba wszystko dokładnie przemyśleć, powstrzymać choć trochę emocje i włączyć racjonalne miłosierdzie - to piękne hasła, wyobrażenia, które nijak mają się do rzeczywistości. Potop, zabawa uczuciami Abrahama, poniżenie matki boga, holocaust, gwałcone i zabijane dzieci, gwałcone i zabijane kobiety, dzieci konające na raka. Świat jest pełen miłosierdzia i przejawów dobroci boga. Mnie też kochał... Kiedy? Bóg kochał mnie, gdy straciłam z bólu przytomność, a moje Jedyne Dziecko przyszło na świat martwe? A może kochał mnie wtedy, gdy patroszono mnie na stole operacyjnym? Kim jestem teraz, boże? Pamiętasz tamtą dziewczynę w kościele Mariackim w Krakowie? Ona przyszła do ciebie wiele razy. Najpierw stałam się deistką - wiosną 2011 roku. To wtedy poznałam Biblię Szatana. Czy jestem bezkrytyczną fanką La Veya'a? Nie. Nie znam żadnej organizacji satanistycznej. Wybrałam forum dla satanistów na odpowiednim poziomie intelektualnym. Większość załogi forum to laveyanie. Czy stałam się podła? Nie. Czy teraz z mniejszą troską patrzę na swoich pacjentów? Czy zaczęłam kraść, kłamać, oszukiwać? Nie. Teraz jestem sobą. Jestem wolna, wyrwana z więzów, jakie nałożyła mi nieludzka religia w boga Kali, przekłuj płuca jego żądłami skorpionów. O Sachmet, wrzuć substancję jego w przeklętą pustkę. Niech będzie przeklęte ścierwo, które wyrządziło mi tyle pan, kiedy nastąpiła przemiana. Odpowiadam: Pod koniec lipca zeszłego roku wybrałam satanizm. 18 września 2011 zarejestrowałam się na drugą rozmowę umawiamy się u niej w domu. Mieszkanie Marii jest skromne i 2010 roku: Znowu idylla. Jest miły i sympatyczny. Wciąż jednak nie może sprzedać tego domu, wciąż musi regulować jakieś Mieszkał u mnie. Wzięłam pięć nowych pożyczek w różnych firmach. Zaczął mieć pretensje, że za wolno zaciągam te pożyczki. Szybko idylla przerodziła się w horror. Wyprowadził się do drugiego pokoju. Zastawił drzwi krzesłem - tak, że nie mogłam do niego wchodzić. I żądał... Wszystko mu się nie podoba. Wrzeszczy na mnie, że nie chcę brać kolejnych pożyczek, że nie chcę pożyczać pieniędzy od sąsiadów. Po koniec sierpnia wyjeżdża do Krakowa z pieniędzmi z tych pięciu pożyczek. Telefonuje stamtąd, że serce go boli, że ma kłopoty w banku. Daj mi trochę złota - mówi. Ja ściągnęłam pierścionki z palców. Czytaj także: Kto palił w Polsce heretyków na stosie?Przyjechał do mnie. Wtedy już jeździłam na maliny. Musiałam jakoś zdobywać pieniądze na spłaty kredytów. Wstawałam o 5 rano, jeździłam na gapę, nie miałam nawet na bilet autobusowy. Za dzień pracy dostawało się 20 zł, koszyczek kosztował 50-80 gr. - Chodź ze mną, potrzebujemy pieniędzy - mówię do Dobrze, dobrze - odpowiadał, a potem zawsze bolało go go mieć dość, ale tak już ostatecznie. Niedobrze mi się robiło, jak go dał mi do podpisania kartkę in blanco: "Oświadczam, że to wszystko jest prawdą". Podpisałam ją. Wyprodukowałam też dla niego kartę chorobową. Chciał ją dla swojego kolegi: Marka P. Dopiero później okazało się, że to jego prawdziwe imię i nazwisko. Tam "stwierdziłam" u niego nerwicę. Chciał mieć na mnie haka - wyprodukowanie takiej karty byłoby dowodem na przestępstwo, na fałszowanie dokumentacji medycznej. Tylko, że ja na tej karcie napisałam: pacjent nie przedstawił dowodu tożsamości. Czyli jest to karta dla go nagrałam. Nagranie jest w prokuraturze. Mówi tam: "zobaczysz, jak będziesz mi robić problemy, mam twoje oświadczenie i kartę chorobową, którą wystawiłaś". Myślał, że się przestraszę. Ale ja już bałam się coraz mniej. 29 sierpnia 2010 roku założyłam kalosze, robocze ciuchy i wyszłam do pracy na maliny. Coś mnie tknęło. Zadzwoniłam do Centrum Interwencji Kryzysowej. Człowiek, który tam pracował, w trakcie rozmowy zorientował się, w jakim jestem stanie, wyszedł po mnie, bo nie mogłam trafić. Byłam jakby w mnie do hostelu, gdzie wreszcie się wyspałam. Potem rozmowa z panią psycholog, której opowiedziałam o wszystkim, co mnie spotkało. Nie, nie byłam spokojna. Nie płakałam, ja szlochałam! Kazała mi natychmiast zgłosić się na policję. Tego samego dnia wieczorem poszłam na komisariat. Odwieźli mnie radiowozem do domu, ale jego już nie było w go już nie bardzo chcę go zobaczyć, widzieć, jak męczy się, jak do kumpla, który mieszkał w Wejherowie. Późnym wieczorem do mnie przyjechał. Zabrał mnie do poniedziałek rano byłam już w pracy - miałam pacjentów w zapisałam się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Zaczęłam pisać na portalu Któregoś dnia napisałam coś w rodzaju listu pożegnalnego. "Do zobaczenia w piekle" czy coś takiego. W domu miałam przygotowany cały zestaw: strzykawka, adrenalina, lekarstwa. Rano poszłam do pracy. Gdy wracałam do domu, przed klatką zatrzymał mnie policjant. "Czy pani Maria...?". Tak - odpowiedziałam. Weszliśmy razem do domu, a tam zimno. Patrzę - szyba od drzwi balkonowych wywalona. Strażacy wchodzili przez balkon. Ktoś przeczytał mój list na forum, rozpoznał mnie i zaalarmował policję. Do dziś nie wiem kto. Ten człowiek uratował mi życie. Czy to był Bóg? A może szatan?Policjant zapytał, czy chciałam popełnić samobójstwo. Powiedziałam prawdę, że tak. Przyjechała karetka pogotowia. Odmówiłam zgody na przewiezienie do szpitala psychiatrycznego. Ściągnęli mojego brata, który mnie zabrał do siebie. Nie bardzo mnie to wtedy obchodziło, co się ze mną dzieje. Październik: złożyłam zawiadomienie do prokuratury. Wyłudzoną kwotę oszacowałam na 150 tys. pracę w pralni - miesięcznie zarabiam 450 zł. Dwa razy w tygodniu pracuję jako psycholog - dostaję za to ok. 800-1000 zł. Hipoteka mieszkania jest obciążona na 130 tys. zł. Niespłacone raty plus odsetki wynoszą już ponad 10 tys., pozostało do spłacenia jeszcze 121 tys. zł. Miesięczna rata wynosi 1323 zł. Oprócz tego mam 6 kredytów gotówkowych. Spłacam po kilkadziesiąt złotych także: Apostazja, czyli na czym polega rozwód z KościołemZaraz przyjdzie pan Darek. Były policjant, pracuje teraz w jednej z firm pożyczkowych. Przyjdzie po 100 zł. Mówił, że mógłby mi zabrać telewizor, ale tego nie zrobi. Jest bardzo mi mówi, że muszę 9 dniach odmówiono wszczęcia śledztwa - nie dopatrzono się przestępstwa. Maria złożyła do sądu zażalenie na to postanowienie prokuratury. Sąd nakazał prokuratorowi rozpoczęcie śledztwa. Po kolejnych dwóch miesiącach postępowanie zostało rozpoczęte po raz drugi. Minęło kolejne pół roku - i we wrześniu 2011 roku śledztwo zostało zawieszone. Powodem był brak możliwości ustalenia miejsca pobytu świadka - czyli Łukasza R. (w rzeczywistości: Marka P.), bo taki status ma ten mężczyzna. Maria na własną rękę ustaliła, że przebywa on w areszcie śledczym w Bielsku-Białej. Odsiaduje wyroki za wcześniejsze przestępstwa. O swoich ustaleniach poinformowała trzema miesiącami prokuratorzy z Trójmiasta poprosili prokuratorów z Bielska-Białej o przesłuchanie ostatnia wiadomość w tej sprawie, jaka dotarła do pierwszych zeznań na policji minęło 16 miesięcy, śledczy wciąż nie przesłuchali Łukasza R. (Marka P.).Czytaj także: Kto palił w Polsce heretyków na stosie?Pytam, co to znaczy, że jest Co mi nakazuje moja religia? Nie krzywdzić ludzi i zwierząt bez powodu, upominać, gdy ktoś chce mnie skrzywdzić. Zanim dokonam na kimś zemsty, muszę tę osobę upomnieć. Ale jeśli nie przyniesie to poprawy, mam przyzwolenie na zniszczenie tego, który mnie A uśmiercanie gołąbków, profanacja grobów?- Śmieszne to jest. To robią gówniarze, nie mam z nimi nic Czym różni się satanista od chrześcijanina?- Są dwie różnice. Pierwsza jest taka, że my możemy, a nawet musimy się mścić. Druga zaś jest taka, że my nie prosimy, nie błagamy szatana, tak jak chrześcijanie proszą Boga. My od szatana żądamy. Mamy do tego Żąda pani?- Tak. Pierwszy raz w życiu mogę czegoś od kogoś Szatan spełnia pani żądania?- Tak. Na razie poza Jakim?- Żądam powtarza, że jeśli nie uda jej się doprowadzić Łukasza R. (Marka P.) przed sąd, zabije go. Zrobi to tak, żeby nie było śladów. Nie chce przez niego zgnić w więzieniu.

rytuały satanistyczne w watykanie